Pages

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Kreta Wschodnia, Agios Nikolaos, Spinalonga

Cześć Wam!

Dziś opowiem trochę więcej o miejscowości w której spędzałam urlop, a Wy zdecydujecie czy Kreta jest dobrą destynacją wakacyjną, ok? :)

Tak więc, jak pisałam w poprzednim poście w tym roku razem z moją połową, zdecydowaliśmy się odwiedzić Kretę Wschodnią. Kreta jest największą grecką wyspą i podczas jednego pobytu może być ciężko, aby zwiedzić jej wszystkie zakamarki. No, chyba, że jest to naprawdę długi wypad;).

Agios Nikolaos- miejscowość w której mieszkaliśmy, to największe miasto Krety Wschodniej. Niezwykle urokliwe miasto portowe. Estetycznego smaczku dodaje fakt, że w centrum miasteczka znajduje się jezioro Voulismeni, które ma 63 metry głębokości. Grecy nazywają je jeziorem bezdennym, a jest ono połączone z Morzem Śródziemnym za pomocą kanału. Z mitologii greckiej; podobno miała się w nim kąpać bogini Atena:).
Wokół jeziora zlokalizowana jest cała galeria restauracji i knajpek. Można więc usiąść w cieniu i popijając kawkę lub kreteńskie wino przyglądać się Grekom, dla których czas płynie bardzo wolno... Grecy bowiem wyznają zasadę siga-siga, czyli właśnie; powoli-powoli ;).


Tu właśnie widok na jezioro w dole.


Agios Nikolaos  to ulubione miasto Greków, którzy przybywają tu z  kontynentu by rozkoszować się wakacyjną atmosferą i pięknymi plażami.  Z kolei Francuzi doceniają to miejsce za klimat i podobieństwo do miasta St Tropez. 






W miasteczku prawdziwe życie zaczyna się wraz z zachodem słońca. Oczywiście wiąże się to z temperaturą, która w porze nocnej jest nieco niższa, wieje przyjemny wiatr i można więc wreszcie odpocząć od słońca. 
Po całym dniu zwiedzania, kąpielach morskich, basenowych i słonecznych, uwielbiałam moment gdy ruszaliśmy "w miasto" i spacerując wąskimi uliczkami napawaliśmy się greckością i  bajkową scenerią miasta:). Naszą ulubioną restauracją stała się ta, położona na skale, z której rozpościerał się widok na jezioro i całą plejadę zabudowań miasta. I tak;  popijając kreteńskie wino wspominaliśmy miniony dzień i planowaliśmy ten który miał nadejść.  Klimat nie- do- opisania:). Restauracja to Gioma Meze, polecam bardzo!



 Restauracja miała swoją plantację roślinną.

Więcej zdjęć knajpki, a także inne opinie tego miejsca znajdziecie pod tym linkiem.


 Marina- port w A. Nikolaos
 i jezioro z bliska.






Będąc w Agios Nikolaos nie można odpuścić rejsu na wyspę Spinalonga.  Wyspa znajduje się na wschód od wybrzeża Krety. W 1579 roku, Wenecjanie wznieśli tu twierdzę, która miała bronić  przed przedostaniem się Turków do miasta A. Nikolaos. Jednak ta wyspa jest głównie znana z ostatniej kolonii trędowatych, która osiedliła się tam od 1903 roku, a ostatni chory opuścił wyspę w 1957 roku.
Podawana łagodnie, to mroczna historia i odcisk na wizerunku Krety. Istnieje niewiele dokumentów potwierdzających jaki horror rozgrywał się  tam dla osób chorych. Byli oni wyrzucani z Krety, aby epidemia nie szerzyła się dalej, odcinani od rodzin, pozostawiani  sami- sobie. Wśród zarażonych znalazły się osoby wykształcone, które szybko zorganizowały życie na wyspie. I tak; powstały tu budynki mieszkalne, nawet takie przypominające i funkcjonujące jak kawiarnie. Mieszkańcy zbudowali szpital, uprawiali rośliny, hodowali zwierzęta, dziennikarze wydawali gazetę. Na wyspie ludzie próbowali żyć względnie normalnie, tworzyli nowe związki. Przyszło tu na świat 32 dzieci. Te zdrowe, były zabierane i przekazywane rodzinom lub obcym mieszkającym poza Spinalongą. W czasie II wojny św. Spinalonga stała się samowystarczalna, w przeciwieństwie do przymierającej głodem Krety. Podobno niektórzy zdrowi Kreteńczycy sami wybierali życie wśród trędowatych, aby choć na chwilę zapomnieć o głodzie.



Spacerując po wyspie, cały czas z tyłu głowy miałam historię ludzi tu żyjących.








Na szczęście z wyspy roztaczał się piękny widok na morze, który przywoływał dobre emocje i łagodził niesmak historii.



Wyspę można obejść dookoła w godzinę:).

Ok, wracamy do Agios Nikolaos...

Palmucha hotelowa :)




Piękna, piaszczysta plaża Almiros, niedaleko hotelu.

Zatoczka w drodze na plażę <3.

Iiii wracamy do Polski, na szczęście tylko na chwilę. W kolejnym wpisie pokażę Wam inne miejsca, które warto odwiedzić będąc na Krecie ;).

Zostańcie ze mną!

Ginger






piątek, 24 czerwca 2016

Wakacje, Grecja, Kreta ! :))

Witajcie po dłuższej przerwie!:)
Tęskniłam! Mam nadzieję, że u Was wszystko okej.

Niedawno wróciłam z Grecji, a dokładnie z greckiej wyspy Kreta. Było cuuudniiiieee! Szczerze, to jeszcze nie powróciłam do Polski na 100 procent. Głowę mam w chmurach, która co chwila przywołuje obrazy z minionej wyprawy.

Na wyspę poleciałam razem z moim mężczyzną, a wyjazd organizowało biuro podróży Itaka.  Z czystym sumieniem polecam Itakę, w zasadzie wakacyjnie latam głównie z nią i jestem bardzo zadowolona. W tym roku wybór padł na Kretę Wschodnią, na miasteczko Agios Nikolaos. Czyli miasto świętego Mikołaja ;).

O całej wycieczce opowiem Wam więcej w kolejnym poście, a także polecę miejsca, które warto zobaczyć.

Dziś pokażę Wam jeden z moich wakacyjnych looków. Stylizacja została uwieczniona w pierwszych dniach wycieczki. I mówię o tym nie bez powodu :D.  W planach miałam wiele takich sesji, ale... Plany planami, wakacje to wakacje :D. Gdy temperatury sięgają 30 stopni Celsjusza, morze przyciąga jak magnes, ciężko o większą mobilizację i systematyczność...

Ale bez obaw! Podczas wyjazdu zrobiłam ponad tysiąc zdjęć (!). Te najciekawsze z pewnością pojawią się w kolejnych wpisach :)).

Tymczasem, pierwsze greckie foty!

Co mam na sobie? Jeansową sukienkę z Sinsaya. Pamiętacie jak mówiłam o jeansie, że działa jak panthenol na spaloną słońcem skórę? Na pewno! Tu dokładnie  wywiązał się ze swojego zadania :)).

Buty to niezastąpione Toms'y. Są bardzo lekkie i bardzo wygodne. Świetnie sprawdzają się podczas dłuższych wędrówek.
W tym miejscu chciałabym szepnąć jeszcze kilka słów o firmie Toms, bo jest to fajna firma z misją! Mianowicie; kupując jedną parę butów, automatycznie druga para jest przekazywana potrzebującemu dziecku. Założycielem marki jest Blake Mycoskie i wspomógł już ponad milion biednych dzieci z 24 krajów. Piękna inicjatywa. Do tego buty Toms są w 100 procentach wykonane z ekologicznych produktów. One for one. Żeby pomóc w zasadzie nic nie musimy robić, kupujemy buty i to wystarczy :). Dla mnie bomba:).



Kapelusz słomiany zakupiłam w reserved.




Okulary z sinsaya.








Pomarańczowy plecak z lootbag, to moja nowa miłość;). Praktycznie się z nim nie rozstaję! Kupiłam go na wyjazd, ale wiem, że posłuży mi jeszcze długo. Nie znałam wcześniej tej firmy, przez przypadek natknęłam się na nią w necie. Sprawdziłam i polecam. Plecak jest solidnie wykonany, jest pakowny i wygodny:).



Ok, to tyle na dziś. Do szybkiego zobaczenia!

Ginger