sobota, 4 czerwca 2016

"Paris is always a good idea" !

Drodzy, jeśli śledziliście moją podróż na snapchacie, to doskonale wiecie, jaki był cel mojej podróży do Paryża. Jeśli nie używacie snapchata, nic nie szkodzi, wszystko opowiem tu na blogu. A wracając  do snapchata... Hmmmm, sama się do niego przekonuję i chyba ( o dziwo!) się do niego przekonam :). Będę wrzucać tam filmiki i zdjęcia w momencie, gdy uznam, że dzieje się coś interesującego dla Was:). Mój nick to ginger_rosa, dodajcie mnie jeśli macie ochotę. Zachęcam :D.

Okej.

Po co pojechałam na kilka dni do Francji? Czy był to wyjazd modowy? Otóż nie. To nie był wypad związany z moją blogową działalnością. Jestem psychologiem i czynnie działam w swym zawodzie. Do Paryża zaprosiła mnie ( i ok. 200 innych osób z całego świata), firma Roche, na spotkanie badaczy klinicznych. Moja działalność zawodowa związana jest głównie z chorobą Alzheimera. W związku z tym, zaangażowałam się w badania kliniczne, w których wspólnie z innymi psychologami i lekarzami sprawdzam skuteczność leku na tę paskudną chorobę.

To było moje pierwsze spotkanie badaczy w międzynarodowym środowisku i muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem, jak sprawnie i z klasą zostało zorganizowane to przedsięwzięcie. 

Podczas całęgo wyjazdu obowiązywał  business dress code, co oznaczało dla mnie porzucenie ulubionego casualu na rzecz kiecy i szpilek. Było to małe wyzwanie, a buty na obcasie kupowałam chwilę przed lotem :D. Ostatecznie dobrze czułam się w eleganckich outfitach. Fajnie tak czasem wyjść ze swojej strefy komfortu i spróbować bycia innego niż zwykle ;).

Dziś prezentuję Wam jeden z moich paryskich looków. Zobaczcie mnie w wersji eleganckiej! Dajcie znać, co myślicie tu, lub na facebooku, instagramie, twitterze, gdzie chcecie! :) Ginger Rosa jest wszędzie :D.

W kolejnym wpisie zobaczycie mix zdjęć z całego wyjazdu, a ja będę dalej snuła francuskie opowieści:).

Ginger











szpilki: H&M
spódnica: Promod
bluzka: Promod
marynarka: Top secret




1 komentarz:

  1. Jeszcze bardzo ostrożnie, jeszcze jakże nieśmiało, ale jak na mój gust wreszcie można zobaczyć, jak Kopciuszek zmienia się w Królewnę :) A jeśli kupione na ostatnią chwilę "pantofelki" nie doprowadziły do niemal horroru z oryginału "Kopciuszka", to albo miałaś szczęście, albo po prostu szpilki Cię kochają - choć miłość kobiet do tego typu obuwia chyba nieczęsto jest odwzajemniona :)

    OdpowiedzUsuń

INSTAGRAM mix